KIBINY czyli pierożki z ciasta drożdżowego (czasem kruchego) nadziewane mięsem to potrawa karaimska, która najbardziej przypadła mi do gustu na Litwie i okazała się całkiem prosta do samodzielnego wykonania. Troszkę sobie oczywiście pokombinowałam, więc jest to moja wariacja na temat oryginalnego przepisu.
SKŁADNIKI
CIASTO:
- 1/2 szkl. mleka
- 1 łyżka oleju
- 25g drożdży
- 1,5 szkl.mąki
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 20g margaryny
FARSZ:
- ok. 1/2 kg mięsa (klasycznie powinna to być baranina - w moim mieście trochę trudna do zdobycia więc zastąpiłam ją wołowiną i wieprzowiną)
- cebula
- sól i pieprz
Zagniatamy ciasto drożdżowe. Najpierw zaczyn - ciepłe (nie gorące!) mleko mieszamy z drożdżami i pozostawiamy w ciepłym miejscu aż zaczną pracować i zwiększać swoją objętość. Ja dodaję czasem malutką łyżeczkę cukru żeby im troszkę pomóc.
Następnie mieszamy pozostałe składniki i wyrabiamy ciasto bardzo dokładnie i ponownie pozostawiamy przykryte do wyrośnięcia.
Jak wyrośnie - ponownie zagniatamy bardzo dokładnie - nie powinno się kleić, powinno być sprężyste i gładkie. Jeśli trzeba - podsypujemy lekko mąką - lekko!
FARSZ
Mięso kroimy w kostkę 0,5-1 cm., mieszamy z drobno posiekaną cebulą i doprawiamy solą i pieprzem. W oryginalnym przepisie dodaje się jeszcze jakiś tłuszczyk , żeby mięso pozostało soczyste - ja tak nie za bardzo miałam ochotę na słoninkę po kilku ciężkich litewskich daniach więc dodałam tylko trochę wody, która też sprawi, że mięso nie wyschnie. Pewnie lepszy byłby bulion, ale ja nie byłam tak dobrze przygotowana :). Wkładamy na trochę do lodówki. Mięso musi wchłonąć wodę - jeśli woda stoi w naczyniu, to znaczy, że dodaliśmy jej za dużo. Mięso ma być jedynie wilgotne.
Ciasto dzielimy na części wielkości garści. (tak naprawdę to zależy od tego jakie duże chcemy uzyskać pierogi.
Ja zrobiłam mniej więcej dwa razy większe od zwykłych polskich pierożków. Następnie każdą część rozwałkowujemy, albo ugniatamy ręcznie jak pizzę na krążki. Na środek kładziemy kulkę z farszu i zaklejamy.
Kibiny są zawijane w specyficzny sposób, który powoduje utworzenie ładnego brzegu.
Podobnie jak nasze pierogi szczypie się żeby skleić ciasto, tutaj robimy podobnie, tylko po każdym uszczypnięciu zwijamy powstały brzeg i dopiero szczypiemy ponownie.
No cóż, nie jestem pewna czy jest to dość jasny opis, ale na szczęście ładny brzeg nie jest niezbędny żeby kibiny były smaczne :) Dla tych jednak, którzy cenią sobie walory estetyczne pomocne może okazać się zdjęcie - popróbujcie, mi też od razu nie wychodziło :)
Gotowe pierożki nakłuwamy jakimś szpikulcem w kilku miejscach, żeby odparowywała woda z mięsa. (ja nakłuwałam gdzieś przy brzegu, żeby nie było za bardzo widać) Następnie układamy je na papierze do pieczenia, smarujemy roztrzepanym jajkiem
i wkładamy do pieca nagrzanego do 200 stopni na około 15-20 minut, w zależności od wielkości pierogów. (najlepiej sprawdzać czy są już złociste i przypieczone).
A potem, to już można się delektować...