Kuchnia już tuż-tuż, a ja nie mam czasu ale i ochoty na gotowanie w mojej partyzanckiej prowizorce. Ostatnio jednak natchniona kursem i asortymentem w Biedronce postanowiłam zaszaleć. Jako, że za chwilkę nie będę miała nawet tej prowizorki a moja wymarzona kuchnia to jeszcze ciągle marzenie, zabrałam się bez marudzenia do roboty, udając, że jest miejsce i są możliwości. Efekt wyszedł zacny, więc każdy może spróbować - skoro ja dałam radę bez kuchni to Wam uda się w 100%.
A zatem:
Przepis pochodzi z włoskiego regionu Marche - pięknej krainy nad Adriatykiem
CONIGLIO ALL’ACONTENTANA -
FASZEROWANY KRÓLIK
zacznijmy od zakupów - potrzebować będziemy:
- królik
- kilka ząbków czosnku
- 100g szynki parmeńskiej
- 1 bułka
- mleko do namoczenia bułki
- 2 pęczki koperku
- skórka z 1 cytryny
- oliwa
- pieprz, sól i cynamon
Bułkę zalewamy mlekiem z odrobiną soli, pieprzu i cynamonu.
W niewielkiej ilości osolonej wody koperek z kilkoma ząbkami czosnku (ze 3-4 będą ok) przez jakieś 15 minut. Następnie usuwamy czosnek, odciskamy dobrze koperek a wywar pozostawiamy na później.
Króliczka dobrze myjemy pod bieżącą wodą.
FARSZ:
Najczęściej królika kupimy z wątróbką i sercem - kroimy je drobniutko na farsz.
Do garnuszka, wrzucamy posiekaną połowę szynki, posiekany wyciśnięty koperek, 3 łyżki oliwy i skórkę otartą z jednej cytryny i na małym ogniu dusimy przez 10 minut.
Zdejmujemy z ognia i dodajemy posiekaną wątróbkę, serce i posiekaną resztę szynki oraz odciśniętą porządnie bułkę. Wszystko dokładnie mieszamy.
Tak przygotowanym farszem musimy napełnić brzuch królika a następnie go dobrze spiąć lub zszyć. Najlepiej użyć specjalnego sznurka do gotowania - nie rwie się i jest do tego idealny. Dobrze mieć igłę z dużym uchem, ale idealnie sprawdza się. niewielkie szydełko.
Muszę przyznać, że po kilku sezonach Doktora House'a szwy wyszły mi idealne! Niestety pacjent nie przeżył. Wylądował za to rumiany na talerzu w towarzystwie kaszy i musu z cukinii :)
Tak przygotowanego królika nacieramy solą i pieprzem i wkładamy do brytfanki (lub, jeśli jej nie posiadamy tak jak ja- do jakiejś innej formy do pieczenia z odrobina oliwy na dnie.
Teraz tylko trzeba delikwenta wysłać na około 1,5 godziny do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Co jakiś czas podlewamy go wywarem, który pozostał nam z gotowania koperku, a pod koniec pieczenia zwiększamy do 220 stopni, na jakieś 10 minut żeby się ładnie przypiekła skórka. Pilnujemy oczywiście, bo to różnie z tymi piekarnikami bywa - jedne potrzebują więcej czasu a inne mniej.
No i oczywiście podajemy tak jak chcemy :) Ja podałam z musem z cukinii - według przepisu z tego samego regionu Italii (po przepis kliknijcie tutaj: mus z cukini) oraz grubą kaszą bulgur, którą ostatnio uwielbiam.
PALCE LIZAĆ!!!
Na świątecznym stole jak znalazł - najlepiej w całości w przepięknej brytfance lub jakimś świątecznym naczyniu - uznanie biesiadników gwarantowane ;) !!