Z tortami jest jak z naleśnikami - pierwszy zawsze wychodzi koślawy, a następne coraz ładniejsze, aż dochodzimy do 'prawie ideału' :)
Ostatnio mi się prawie udało - może nie ideał, ale wszystko zagrało jak trzeba - gorzka czekolada, brandy ... było pysznie! No i oczywiście bezcenne są reakcje jubilatów! ;)
A zaczęło się od książki i mojego pierwszego tortu na urodziny i Dzień Kota :)
...jego zrobienie zajęło mi wieczność, wyglądał pięknie, ale nie był najsmaczniejszy :) Lukier to dla mnie zbytnia ilość słodyczy...
...potem były następne - bo to bardzo wciąga...
...a potem parę większych okazji...
Po jakimś czasie jednak znudził mi się lukier i zaczęłam inne eksperymenty - czekolada z chilli, pomarańcze z bazylią, cytryny z tymiankiem i białą czekoladą...
...były i inne okazje i czekoladowe transfery, motylki, koronki, kwiatki ... oj działo się .... !!!
No i szukam dalej ... a może ktoś chciałby być królikiem doświadczalnym? ;)
a to się nachwaliłam.... :) wystarczy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz