Trochę czasochłonne i pracochłonne danie, ale nie zrażajcie się, bo pracochłonne wcale nie znaczy trudne, a czasochłonne wcale nie oznacza, że długo się trzeba będzie napracować - po prostu czas marynowania mięsa jest dość długi - samo zaś przygotowanie, wcale nie takie długie. A zatem, skoro już wiemy, że nie taki diabeł straszny ..., to może warto zaszaleć przed świętami. W Wielkanoc na stole królują szynki i schaby, królik będzie więc zapewne ciekawą i smaczną odmianą.
Składniki (na 1 pieczeń):
- 1 tuszka królika z wątróbką
- 4 liście laurowe
- 3 łyżeczki tymianku
- szklanka białego wytrawnego wina
- garść suszonych śliwek
- 2 jajka
- boczek wędzony w plastrach
- sól i pieprz
Mięso królika oddzielić od kości (będzie z nich świetny wywar, np do żurku, bo ja lubię chudziutki), włożyć do miski wraz z wątróbką, pokruszonymi liśćmi laurowymi, tymiankiem, solą, pieprzem i winem. Wymieszać dobrze, przykryć folią i zostawić w lodówce na noc.
Następnego dnia, wyjąć mięso z marynaty i włożyć do niej śliwki. Mięso i wątróbkę zmielić na drobno. Następnie dodać pokrojone na drobno śliwki i doprawić solą i pieprzem. Na koniec dodać ubite na sztywno białka i wszystko dokładnie wymieszać.
Foremkę do pasztetu (ja użyłam jednorazowej keksówki) wyłożyć plastrami boczku
a następnie wypełnić farszem, uderzyć kilka razy dnem o blat, żeby się ułożyło w foremce i zakryć z góry plastrami boczku.
Foremkę ustawić na głębokiej blaszce wypełnionej do połowy wodą.
Piec przez pół godziny w temperaturze 180 stopni, a następnie kolejne 1,5 godziny w temperaturze 160 stopni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz