Robi się zimno, ale grzyby jeszcze są. Każdy ma swoje pomysły na ich przygotowanie. Ja mam dwa ulubione - jeden to prosty i stary przepis mojej mamy, który pamiętam z dzieciństwa, a drugi pamiętam z Włoch, a jego przygotowanie odświeżyłam trochę na kursie w Akademii Kulinarnej Fumenti w Gdańsku.
Zacznę od tego pierwszego, bo musiałam przerobić to co znalazłam przypadkiem na spacerze w lesie.
Głównym składnikiem są oczywiście grzyby leśne, ja akurat znalazłam maślaczki, koźlaki i podgrzybki (tyle ile znajdziemy - ja miałam nieco ponad kilogram).
i do tego:
- cebula (2-3, albo jak ktoś lubi to może być więcej)
- odrobina masła do smażenia
- słodka śmietana 18%
- kasza pęczak
- natka pietruszki
- sól i pieprz do smaku
Następnie odcedzamy, pozostawiając wodę z gotowania.
Grzyby kroimy na kawałki wielkości kęsów
a cebulkę kroimy w półkrążki i szklimy na masełku.
Dorzucamy grzyby i podsmażamy aż się zacznie robić sosik.
Dolewamy śmietankę i doprawiamy solą i pieprzem. Czekamy aż się podgrzeje i odparuje nieco a na koniec dodajemy posiekaną natkę pietruszki.
W wodzie pozostałej po gotowaniu grzybów gotujemy szklankę kaszy pęczak (lub trochę więcej, jeśli mamy więcej grzybów), a następnie dodajemy odcedzoną kaszę do sosu i mieszamy dokładnie.
Lekko jeszcze podsmażamy i doprawiamy do smaku. Podajemy od razu - jest pyszne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz