Po długiej przerwie zatęskniłam za nowymi (choć jednak nie całkowicie) eksperymentami kulinarnymi i wróciłam do FUMENTI na kurs przygotowywania SUSHI. Jak zawsze okazało się, że nawet to co na pozór wydaje się trudne, przy znajomości paru sekretów staje się możliwe do okiełznania. Sushi robiłam już wielokrotnie, ale zawsze towarzyszyły temu nerwy - wyjdzie czy nie wyjdzie? Teraz już wiem, że wyjdzie, a czy będzie ładne to tylko kwestia czasu i praktyki!
Przygotowaliśmy
NIGIRI - czyli sushi, które formuje się w dłoni w wałeczki a na wierzch dokłada rybkę czy inny dodatek oraz
MAKI - czyli sushi zawijane w wodorosty nori.
Sushi to sposób przygotowania ryżu, jest on zatem podstawowym i niezbędnym składnikiem.
Dodatki do ryżu były przeróżne, np.:
grzybki shitake
UNAGI KABAYAKI - grilowany węgorz morski w słodkim sosie
TAKO - gotowana ośmiornica
KAMPYO - marynowana tykwa
TAKO - gotowana ośmiornica
KAMPYO - marynowana tykwa
EBI - czyli gotowana krewetka
TEKKA - tuńczyk
TAMAGO - słodki japoński warstwowy omlet
SAKE - łosoś
OSHINKO - marynowana rzodkiew
ogórek, sezam ... to jedne z najpopularniejszych składników, ale oczywiście nie jedyne.
Teraz pozostało tylko naostrzyć noże i do roboty!
Pod czujnym okiem instruktora wszystko poszło gładko i przez chwilę wydawało się nam wszystkim, że zaraz dostaniemy certyfikat sushi masterów :) No cóż, może nie tak od razu, ale na potrzeby domowej sushi-imprezy można się naprawdę szybko nauczyć.
Początki bywają nieporadne i nerwowe ... :)
ale z każdą rolką nasze sushi będzie wyglądać coraz lepiej ...
aż w końcu efekt ucieszy oczy a zaraz potem kubki smakowe ...
Po początkowych drobnych porażkach praca szła nam sprawnie jak przy taśmie i każdy wrócił do domu z zapasem maki dla całej rodziny!
Wielkie dzięki za całe mnóstwo wskazówek i cóż ... zabieram się do roboty, żeby wkrótce przekazać Wam dokładnie jak poradzić sobie z przygotowaniem sushi w domu.Początki bywają nieporadne i nerwowe ... :)
ale z każdą rolką nasze sushi będzie wyglądać coraz lepiej ...
aż w końcu efekt ucieszy oczy a zaraz potem kubki smakowe ...
Po początkowych drobnych porażkach praca szła nam sprawnie jak przy taśmie i każdy wrócił do domu z zapasem maki dla całej rodziny!
A naprawdę warto spróbować!!!
U mnie znikało zanim jeszcze zdążyłam sfotografować i szczególnie smakowało mojemu 8-letniemu siostrzeńcowi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz