Nie mogłam się powstrzymać:
http://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
jakoś gotowanie zawsze kojarzy mi się z jakąś muzyką... tym razem bardzo radosną, bo i chlebek pyszny i humor od razu lepszy!
http://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
jakoś gotowanie zawsze kojarzy mi się z jakąś muzyką... tym razem bardzo radosną, bo i chlebek pyszny i humor od razu lepszy!
Chlebek szczęścia, chleb z Watykanu, chlebek Amiszów i jeszcze wiele innych nazw już słyszałam, ale idea ta sama - krążący z rąk do rąk zaczyn, z którego wypieka się chlebek, lub raczej coś na kształt keksu - smaczne i proste. Zaczyn dostałam od uczennicy, kurczowo trzymałam się przepisu przez pierwsze pięć dni, szóstego trochę pozmieniałam i właśnie wciągam ostatnie okruszki... Teraz mam nadzieję, że ktoś podchwyci pomysł, bo chociaż zaczyn można zrobić samemu, to jakoś fajnie jest jak się go dostaje od kogoś. Nie wiem czy przynosi szczęście, ale z pewnością parę chwil błogiej radości, szczególnie z bawarką i masełkiem... hmmm....
Zacznijmy tak jak należy, czyli od zaczynu:
ZACZYN:
- 1/3 szklanki mąki
- 1/3 szklanki cukru
- 1/3 szklanki letniego mleka
- ewentualnie odrobinka drożdży, ale nie jest to konieczne
Po tym czasie zaczyn jest gotowy do cudownego rozmnożenia...
Przepis, który ja otrzymałam brzmiał następująco:
PONIEDZIAŁEK- zaczyn
wlać do większej miski, dodać 250 g cukru i przykryć ściereczką.
Nie mieszać!
WTOREK- wlać
250 ml letniego mleka. Nie mieszać!
ŚRODA - dodać
250 g mąki. Nie mieszać!
CZWARTEK - zamieszać
rano, w południe i wieczorem.
PIĄTEK - dodać
250 g cukru i nie mieszać.
SOBOTA - zamieszać
drewnianą łyżką, ciasto rozdzielić na 4 części, z czego 3 rozdać na
szczęście - najpóźniej w poniedziałek.
NIEDZIELA - do
czwartej części dodać 0,5 szklanki oleju, 250 g mąki, 3 jajka, 1,5 łyżeczki soli, cukier wanilinowy, trochę cynamonu, utartą
czekoladę (0,5
kostki). Piec w temperaturze 180 stopni przez 45 minut!
Oczywiście ja pooszukiwałam trochę z cukrem i
zamiast 250g dałam 200g a i tak wydawał mi się bardzo słodki, może to dlatego,
że dałam dużo więcej czekolady J, w końcu co to jest pół kostki??? Dodałam też na
koniec trochę orzechów pekan, nie pomieszałam w czwartek w południe, bo byłam w
pracy, a na koniec zapomniałam odczekać do niedzieli i jak już rozdzieliłam
ciasto to od razu dorzuciłam resztę składników i upiekłam w sobotę… i tak
wyszło!
Na zachętę dodam, że podobno przynosi szczęście –
trzeba tylko pomyśleć życzenie przed zjedzeniem, a nie tak jak ja – po!
POWODZENIA!
__________________________________________________________________________
I couldn't help it:
http://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
somehow cooking alway brings on some melody into my head... this time quite a happy one. Why wouldn't be? The bread is delicious and the mood gets much better!
Lucky bread, Vatican bread, Amish bread and many other names I heard it be called, but the idea stays the same – leaven passed from one person to the other and a wonderful bread baked of it, or maybe rather something like sweet cake – tasty and super easy. I got leaven from one of my students and stuck to the recipe for the first five days, on the sixth I got introduced small changes and right now I’m wolfing down last crumbles… Now, I’m hoping that the idea with catch up, since, although you can make the leaven yourself, it’s much more pleasant and meaningful when you receive it from someone. I’m not sure if it really brings good luck, but it certainly gives the opportunity to enjoy a few moments of happiness when indulging a bite, especially with sweet milky tea and some butter… hmmm…
Let’s start from the beginning, the leaven:
LEAVEN:
- 1/3 cup flour
- 1/3 cup sugar
- 1/3 lukewarm milk
- optionally, some tiny bit of yeast, but it’s not necessary
mix it well in a bowl (not metal),
cover with a cloth and leave it alone for 3-4 days – let it think over its
mission …
After that time, leaven is ready to rumble… :)
The recipe I received from my student said as follows:
MONDAY- put leaven into a bigger bowl, add 250g sugar
and cover with a cloth. Don’t stir!
TUESDAY- pour
in 250 ml lukewarm milk. Don’t stir!
WEDNESDAY – add
250g flour. Don’t stir!
THURSDAY – mix
in the morning, afternoon and evening.
FRIDAY –
add 250g sugar and don’t stir.
SATURDAY – stir with a wooden spoon, divide dough into 4
parts, 3 of them give away for luck – the on Monday the latest.
SUNDAY – to
the fourth part add 0,5 cup oil, 250g flour, 3eggs, 1.5 tsp salt, vanilla
flavoured sugar (or vanilla extract), some cinnamon, grated chocolate (half a
square). Bake in 180oC/ 356oF for 45 minutes! (or until
the stick put inside comes out dry)
Of course I had to cheat a bit with sugar- added 200g
instead of 250g and it still seemed too sweet for me, maybe because I put way
more chocolate , well, what is half a square??? I also added some pecans, didn’t stir on
Thursday afternoon – was at work, and at the end I forgot to wait till Sunday
and mixed everything and baked on Saturday… and it came out great anyway!
For encouragement, let me add that it supposedly
brings good luck – you just need to make a wish before you start eating and not
after- like I did!
GOOD LUCK!
:) a kot co paczy?
OdpowiedzUsuńon paczy z nadzieją, że na chwilkę odejdę... :)
OdpowiedzUsuńNo dobra wstawiłam do pieca :) też trochę namieszałam z przepisem bo zaczęłam cały proces od wtorku, a dziś też jest wtorek i dopiero wstawiam do pieca...zobaczmy co tego wyjdzie:)
OdpowiedzUsuńEdi
trzymam kciuki! :)
UsuńWyszedł w smaku pyszny, aczkolwiek trochę z zakalcem, ale to chyba wina tego, że przetrzymałam zaczyn do granic możliwości i drożdże nie miały już takiej mocy....
OdpowiedzUsuńEdi
Taki domowy zakalec też ma swój urok :)
OdpowiedzUsuń